„Czy to ten sam ksiądz Globisch, który wysyłał nam pocztówki?”

31 grudnia 2023 roku zmarł ks. Wolfgang Globisch, pierwszy duszpasterz mniejszości narodowych w diecezji opolskiej. Dla mniejszości niemieckiej był niezwykle ważną postacią. Jego zasługi zostały uhonorowane licznymi odznaczeniami, m.in. Złotym Krzyżem Zasługi Republiki Federalnej Niemiec przyznanym w 2010 r. przez Prezydenta Republiki Federalnej Niemiec oraz Złotym Krzyżem Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej przyznanym w 2011 r. przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.

O swoich osobistych wspomnieniach związanych z ks. Globischem opowiada Anita Pendziałek z redakcji Mittendrin:

 

Tłumaczenie:
Pamiętam wiele sytuacji, kiedy przychodziliśmy do babci i dziadka, na jakieś uroczystości lub w odwiedziny, babcia zawsze wykrzykiwała z radością: „Ksiądz Globisch przysłał nam kartkę!” lub „Ksiądz Globisch napisał do nas!”. Kiedy byłam mała, zawsze myślałem, że to ktoś z rodziny. Nie wiem, kuzyn babci, dziadka, wujka czy coś. Po tym, jak babcia wspominała, że ksiądz Globisch napisał, zawsze wracały wspomnienia. Mama od razu zaczynała opowiadać: o tym, jak byliśmy tam ostatnio, albo jak spędzała tam wakacje, gdy była mała. Moi wujkowie to samo. Nazwisko Globisch było więc zawsze obecne w domu moich dziadków, a także u cioci Anny, czyli siostry mojego dziadka, która mieszkała obok. Kiedy byłam małą dziewczynką, nigdy nie zastanawiałam się, kim tak naprawdę jest ksiądz Globisch. Dopiero po śmierci mojego ukochanego dziadka Franza, kiedy zaczęłam angażować się w kole DFK i w pracę w redakcji, ks. Globisch ponownie stanął na mojej drodze. Wiele dobrego się wówczas o nim dowiedziałem – że już w pierwszych latach kapłaństwa angażował się w proces pojednania polsko-niemieckiego, uczestniczył w budowie Caritasu diecezji opolskiej oraz był m.in. założycielem i dyrektorem biblioteki Eichendorffa w Opolu. A przede wszystkim, że przez lata był duszpasterzem mniejszości narodowych i etnicznych w diecezji opolskiej. Dwujęzyczna „Droga do nieba” to także jego inicjatywa, jak i pielgrzymka mniejszości do Zlatych Hor. Właśnie wtedy zapytałam w domu: „Czy to ten sam ksiądz Globisch, który odwiedzał babcię i dziadka i ciągle przysyłał nam pocztówki?”. Odpowiedź brzmiała: „Tak, to on”.

Moja mama robiła zdjęcia, kiedy naszym czerwonym maluchem wyjeżdżaliśmy na wycieczki. Nazywam to wycieczkami, ponieważ w latach 80. i 90. były to naprawdę długie podróże z przerwami na kocach, gdzieś na skraju lasu. Dokąd? Oczywiście do Wawelna i Kolonowskiego. Byłam bardzo mała i sama tego nie pamiętam, ale moje rodzeństwo i rodzeństwo mojej matki dobrze to pamiętają. W Wawelnie i w Kolonowskiem mieszkał ks. Wolfgang Globisch, a gospodynią w jego domach parafialnych była nasza ciotka Klara, siostra mojego dziadka Franciszka. W ten sposób rodzina mojej matki zaprzyjaźniła się z księdzem Globischem.

Ks. Globisch początkowo pracował jako wikariusz w powiecie raciborskim, jak wyjaśniła mi mama, a dzięki znajomości z naszym proboszczem z Gamowa trafił na mojego dziadka i w rezultacie na resztę rodziny. I tak ksiądz Globisch zatrudnił ciocię Klarę jako gosposię. Dlatego rodzeństwo mojej matki, podobnie jak moja matka, zawsze jeździło do niej na wakacje, pomagało przy zbiorach itd.

Ciocia Klara była gospodynią księdza aż do emerytury, czyli do wczesnych lat 90. Moja babcia, dziadek, siostra cioci Klary, już nie żyją. Jedynym źródłem informacji jest teraz moja mama i jej rodzeństwo. Pozostały z nami różne historie, zdjęcia i wspomnienia. Mama opowiedziała mi, że ksiądz Globisch często odwiedzał moich dziadków, kiedy był w okolicy. Kartki urodzinowe i świąteczne pewnie są jeszcze gdzieś w starym domu moich dziadków. A dzięki cioci Klarze ksiądz Wolfgang Globisch jest również znany w Gamowie i jest w szczególny sposób związany zarówno z moją rodziną, jak i z miejscem, w którym się urodziłam.